23 sty 2009

Stary podkoszulek

Uwielbiam szwendać się po domu w komfortowo spranym i powyciąganym podkoszulku. Mam go od lat i jest jak moja druga skóra, jak długoletni przyjaciel.
Poranna kawa i chwila kontemplacji na balkonie przed rozpoczęciem dnia, ubrana w wysłużony podkoszulek daje mi wiele spokoju i często nachodzą mnie wtedy najbardziej twórcze pomysły.
Jednak nigdy tego nie robię w obecności męża. Tę przyjemność zostawiam sobie na samotne chwile.
Mój mąż widzi mnie od rana świeżą i zwartą. Przyjemnie pachnącą dobrym balsamem do ciała i w miękkim szlafroku (ja uwielbiam satynowe kimona do kolan w kolorach czerwonego wina lub granatu) oraz seksownych japonkach. Jeśli już koniecznie chcę wystąpić w podkoszulku, to jest on świeżo wyprany i wyprasowany (tak!) a dla rekompensaty spod niego wystaje seksowna bielizna. Obowiązkowo japonki!
Jeśli nie masz talii osy i biustu 19-letniej gwiazdy filmów porno zrezygnuj z grubych frotowych milasków i obowiązkowo zakładaj kuszący stanik.
Definitywnie nie chcesz wyglądać jak poranny wieloryb.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz